Tylko na Kąpieliskach Strzeżonych osoby zażywające wypoczynku nad Zatoką Gdańską są pod czujną opieką ratowników i mogą czuć się w stu procentach bezpiecznie. Woda to żywioł, którego nigdy nie należy lekceważyć. Przekonała się o tym piątka wczasowiczów, która ratownikom z Kąpieliska Orle zawdzięcza życie.
29 czerwca około godziny 13 na Kąpielisko Orle dotarła informacja, że mniej więcej 70 metrów od strzeżonej plaży tonie pięć osób, w tym trójka dzieci. Ratownicy bez wahania zabrali sprzęt i ruszyli na pomoc tonącym, jednocześnie wzywając pomoc z Kąpieliska Sobieszewo. W tym samym czasie obydwa kąpieliska zostały zamknięte.
– Tak naprawdę na początku nie widzieliśmy czego się spodziewać, ciężko też opisać to, co czuje człowiek w chwili, gdy jest odpowiedzialny za życie innych. To nasza powinność, którą należy wykonać najlepiej jak się da. Reakcja była szyba, chwyciłem zasobnik, a Julia wzięła bojkę, radio i ruszyliśmy – Michał Szyndler, ratownik z Kąpieliska Orle.
– W takich chwilach nie ma czasu na emocje, każdy z nas wie co ma robić. Nie ważne też czy jest to pierwsza akcja, czy któraś z kolei. Liczy się wiedza, wsparcie oraz współpraca – dodaje ratowniczka, Julia Adamowicz.
Na miejscu okazało się, że wodzie znajduje się trójka dzieci wraz z dziadkiem oraz dwóch mężczyzn, którzy starali się pomóc tonącym. Na szczęście w drodze była już pomoc z Kąpieliska Sobieszewo.
– Gdy dostałam zgłoszenie z prośbą o pomoc, poprosiłam o wywieszenie czerwonej flagi, zmianę tablic i wyproszenie ludzi z wody. Praca ratownika polega na szybkiej reakcji. Zabrałam ze sobą ratowniczkę, torbę R1, AED oraz butlę z tlenem. Jadąc quadem wezwałam pogotowie, którego załoga na miejsce zdarzenia, ze względu na odległość, została nim przetransportowana – mówi biorąca udział w akcji Anna Chlebosz.
Akacja ratownicza przebiegła bardzo dynamicznie. Ratownik na szelkach przejął starszego mężczyznę, który zniknął pod wodą, dając jednocześnie znak ratowniczce, aby mogła go wyciągnąć. Przy pomocy ratownika jeden z mężczyzn, którym okazał się policjant z Sopotu, wyciągnął na brzeg trzymające się koła dzieci. W wodzie znajdował się również mężczyzna, który ruszył na pomoc tonącym, ale w pewnym momencie sam zaczął tej pomocy potrzebować. Ratownik ponownie rzucił się na ratunek, w tym samym momencie do akcji włączył się również Starszy Ratownik, który udzielił mu pomocy.
Dzieci zostały przebadane przez lekarza, a ponieważ nie wymagały pomocy medycznej, przekazano je rodzicom, którzy również byli na plaży. Interwencji lekarskiej potrzebowali natomiast mężczyzna, który ruszył na pomoc, oraz dziadek dzieci. Wcześniej ratownicy przykryli ich kocami życia, a jednemu z nich został podany tlen.
Cała akcja trwała około godziny. Po jej szczęśliwym zakończeniu uczestniczący w niej ratownicy wrócili na kąpieliska, które ponownie otwarto. Ratownicy otrzymali podziękowania od rodziny.
– Było nam bardzo miło, gdy rodzina poszkodowanych przyszła nam podziękować, takie słowa wiele dla nas znaczą – mówi Michał Szyndler.
– Ze swojej strony mogę dodać, że moi ratownicy spisali się na medal. Podczas akcji ratowniczej musimy zachować opanowanie i zdrowy rozsądek. Każde takie wydarzenie kosztuje nas sporo nerwów. Między nami panuje rodzinna atmosfera, ufamy sobie, a to znacznie ułatwia naszą pracę, ponieważ doskonale się rozumiemy i każdy z nas wie dokładnie, co ma robić – podsumowała Anna Chlebosz.
– Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło i teraz możemy mówić o sukcesie, nie porażce – dodaje Julia Adamowicz.
Przypominamy, że 1 lipca zostały uruchomione wszystkie Gdańskie Kąpieliska Morskie. Bezpieczna kąpiel to kąpiel w miejscu strzeżonym, gdzie nad bezpieczeństwem czuwają ratownicy. Więcej informacji o warunkach panujących na Kąpieliskach pod adresem https://kapieliskagdansk.pl/.