Niewiele jest wydarzeń z pogranicza sportu i rekreacji, które generowałyby tylko i wyłącznie pozytywne emocje wśród uczestników. Do tej wąskiej grupy z pewnością należały wszystkie edycje imprezy Gdańsk Biega i nie inaczej było także w tym roku. To święto gdańskiego środowiska biegowego, w którym każdy, kto weźmie w nim udział, wygrywa: zdrowie, dobre samopoczucie, endorfiny oraz uczucie przynależności do większej społeczności. Zgodnie z ideą olimpijską – liczy się przede wszystkim udział!

A jeśli do tego dodamy jeszcze rześkie, październikowe przedpołudnie, piękną, słoneczną pogodę i ponad tysięczny tłum biegaczy, w zdecydowanej większości ubrany w białe koszulki, mamy niezawodny przepis na udaną imprezę. I takie właśnie było tegoroczne Gdańsk Biega z wakacje.pl!

Ilu biegaczy, tyle biegowych historii, motywacji, treningowych metod i planów, albo ich całkowity brak. Tyle ulubionych miejsc do biegania, rekordów życiowych oraz przebytych kilometrów „na liczniku”. Podczas takich imprez jak Gdańsk biega najpiękniejsze jest to, że z prostej czynności, jaką jest bieganie, równą przyjemność może czerpać zarówno sprinter jak i maratończyk, senior jak i przedszkolak, czy biegacz, który zazwyczaj lubi podczas treningu zostać sam na sam z własnymi myślami, jak i ten, dla którego jest to czynność stricte socjalna, zbliżająca ludzi do siebie. Jak zwykle na mecie można było porozmawiać z pełnym spektrum biegowych przypadków.

Podobnie jak podczas 62. Biegu Westerplatte, drugi linię mety przekroczył Szymon Gumkowski. O ile jednak podczas finiszu wrześniowej imprezy trwała zażarta walka na ostatnich metrach, tu o pierwszym miejscu zadecydowała gra w…papier, kamień, nożyce!

– Przede wszystkim lubię tą imprezę, bo jestem z Brzeźna i jestem bardzo mocno przywiązany do tego miejsca. Gdy biegam w miejscach, w których na co dzień trenuję, to od razu włącza mi się sentyment. W ogóle Gdańsk Biega to był jeden z pierwszych biegów w życiu, w którym wystartowałem, więc dziś mogłem sprawdzić swój życiowy progres podczas tego startu. A papier, nożyce, kamień na mecie? To jest najlepsza promocja biegania! Można się powygłupiać, pokazać, że bieganie jest fajne, że wcale nie trzeba biegać szybko, że bieganie może być po prostu ciekawe, śmieszne, interesujące, przyjacielskie – mówi z uśmiechem Szymon Gumkowski.

Gdańsk Biega to jedna z niewielu imprez, gdzie obok regularnie startującego i walczącego o najwyższe laury Szymona Gumkowskiego na mecie można spotkać osoby, które na co dzień w ogóle nie biorą udział w zawodach biegowych i…nie mają nawet ustanowionego życiowego rekordu na podstawowych dystansach.

– Bieganie nie jest moją ulubioną aktywnością fizyczną, wyżej stawiam jazdę na rowerze, a szczególnie lubię długie rowerowe wycieczki, oraz taniec. Ale lubię też imprezy podczas których coś się dzieje, jest dużo ludzi, a ja „nic nie muszę”: nie liczy się czas, nie liczy się zajęte miejsce. Na udział namówił mnie mój partner i bardzo mi się tu podoba, ludzie są pozytywnie zakręceni. Na pewno pojawię się tu w przyszłym roku! – deklaruje Basia Krysztopowicz.

Formuła „run for fun” przemawia do uczestników, chociaż większość z nich podkreśla, że biega dla zdrowia, zarówno tego fizycznego, jak i psychicznego. Tak właśnie jest w przypadku 63-letniego Krzysztofa Rogalskiego.

– Bieganie to życie! Jestem już w takim wieku, że trzeba dbać o siebie, jeżdżę na rowerze, pływam no i biegam. Dbam o zdrowie, mam czas na przemyślenia, jest to dla mnie przyjemność. Biorę udział przede wszystkim w biegach charytatywnych. Cieszę się, że jest tu tylu ludzi, mamy takie czasy, że młodzież i dzieciaki bardzo mało się ruszają, więc jak widzę tak duże grono, gdzie nie liczą się medale, a ma być zabawa, to jest to dla mnie budujące – podkreśla pan Krzysztof, nauczyciel WF-u.

Gdańsk Biega to także okazja na aktywne spędzanie czasu w rodzinnym gronie. Potwierdza to 47-letni Krzysztof, który na linię mety wbiegł ze swoim synem, 10-letnim Olafem.

– Świetna inicjatywa, można pobiec z całą rodziną, to taki bieg bez zobowiązań, dla czystej przyjemności. To był nasz pierwszy wspólny bieg i przy okazji życiówka, bo we własnym zakresie mierzyłem czas. Chyba jeszcze jestem szybszy, ale podejrzewam, że już niedługo to syn będzie musiał czekać na mnie. Bieganie to dla mnie forma rozrywki, przyjemności i cieszę się, że mimo upływu lat mam jeszcze kondycję fizyczną. Niedzielne poranki mam zarezerwowane przeważnie tylko dla siebie, wybiegam z Zaspy w kierunku Gdyni, a gdzie dobiegnę to zależy już od dyspozycji dnia – opisuje pan Krzysztof.

Warto podkreślić, że podczas Gdańsk Biega biega…nie tylko Gdańsk, bo nie brakowało osób, które na wydarzenie przyjechały spoza Trójmiasta, tak jak na przykład Dorota i Tomasz Głodowscy.

– Każdy biegnie dla siebie. W swoim tempie, nie musi się ścigać, nie ma presji. W dodatku tu biegnie się po plaży, a nam się często zdarza biegać po plaży, mimo że nie jesteśmy z Gdańska. Myślę, że taka formuła imprezy może zachęcić niektóre osoby, które załapią bakcyla i potem spróbują swoich sił w takich normalnych zawodach. My zaczęliśmy biegać od Biegu Papiernika w 2011 roku i od tej pory weszło nam w krew, dla adrenalinki, endorfin, zdjęcia z siebie nadmiaru emocji. Lepsze zdrowie, lepszy humor, także powodów jest wiele. Każdemu polecamy – zachęca do biegania małżeństwo z Kwidzyna.

Zresztą par, z różnym stażem, zarówno biegowym jak i małżeńskim, podczas Gdańsk Biega nigdy nie brakowało. Także teraz.

– Dla nas to najlepszy relaks, jaki może być, zresztą uczestniczymy w takich biegach dosyć często, między innymi w Międzyzdrojach czy Dziwnowie. Super zabawa, a także motywacja, żeby zamiast siedzieć na kanapie, wstać i iść rano pobiegać z innymi ludźmi. My biegamy regularnie, po maleńku, po troszeńku, a sądzę, że taka impreza to świetna okazja, żeby tych wszystkich leniuchów wygonić z domu (śmiech). Tutaj zawsze można zwolnić, przejść do szybkiego marszu, nabrać oddechu i za chwilę znowu biec. My tak właśnie robimy. Tym bardziej, że mamy tu ludzi w bardzo różnym wieku, jak się to mówi od 0 do 100 lat (śmiech). Naszym zdaniem tutaj każdy, kto przekroczy metę jest pierwszy – zaznaczają Krystyna i Wiesiek.

Gdańsk Biega to impreza, która w najlepszy sposób pokazuje, że każdy, kto jest aktywny fizycznie może poczuć się zwycięzcą. Po przekroczeniu linii mety wszyscy są w dobrych humorach i chętni do rozmów.

– Ja dziś biegłem dla siebie, bo biegam regularnie, znam swoje czasy, chciałem się sprawdzić. Biegam przynajmniej trzy razy w tygodniu, przed pracą. Każda forma ruchu jest wskazana, to zastrzyk dla naszej odporności. Poza tym w dzisiejszych czasach, kiedy jesteśmy tacy zatomizowani, pracujemy przy komputerach, przyklaskuję każdej formie społecznych działań aktywizujących. Potrzebujemy czuć, że należymy do jakiejś wspólnoty: rodziny, miasta, kraju, a mam wrażenie, że coraz bardziej jesteśmy skupieni na indywidualnych aktywnościach. Więc jeśli razem biegamy, to jest podwójna korzyść – mówi Darek, nauczyciel klarnetu w Sopockiej Szkole Muzycznej.

Przy okazji przypominamy, że jeśli uwieczniliście swój udział w Gdańsk Biega na zdjęciu, warto wziąć udział w konkursie zorganizowanym przez wakacje.pl . Do wygrania 25 bonów o wartości 500 złotych!

SZCZEGÓŁY KONKURSU

aplikacja

Wyszukaj na stronie

Anuluj wyszukiwanie
Translate »