Ponad 500 osób zameldowało się na mecie biegu „Gdańsk na piątkę”, pierwszej imprezy towarzyszącej 5. Gdańsk Maratonowi. Po raz kolejny został więc pobity rekord frekwencji, jeśli chodzi o tę konkurencję. Rywalizację z wynikiem 15 minut i 58 sekund wygrał Patryk Sowiński, a pierwsza z pań, Iwona Szabłowska, dystans 5 kilometrów pokonała w równe 19 minut.
– Biegło się super, szkoda, że zabrakło zawodników, z którymi mógłbym bardziej powalczyć, bo wydaje mi się, że z tego wyniku można by urwać nawet z 20 sekund. Wiatr trochę dokuczał, ale poza tym nie ma się do czego przyczepić. Super trasa, organizacja na najwyższym poziomie, świetny doping kibiców, który napędza biegaczy – mówił na gorąco po biegu zwycięzca.
Sowiński wyprzedził drugiego na mecie Mateusza Goleniewskiego o 23 sekundy. Podium uzupełnił Hiszpan, Francisco Sanchez (16:26).
Trzy minuty po zwycięzcy bieg ukończyła pierwsza z Pań, Iwona Szabłowska. Zwyciężczyni w „Gdańsk na piątkę” pobiegła „ewidentnie na czas”, bo planowała zmieścić się w 19 minutach. Udało się…perfekcyjnie.
– Mimo, że dzisiaj dokuczał nam trochę wiatr, to wyszło dla nas piękne słoneczko. Fajny klimat, fajne miejsce, jak zwykle dobrze mi się tu biegło. W tej imprezie startuję już po raz trzeci. W zeszłym roku biegłam w maratonie, teraz zdecydowałam się na piątkę, a jutro będę kibicować. Na pewno pobiegnę tutaj kolejny raz, ale w przyszłym roku chyba znowu wybiorę dystans 42 kilometrów – deklarowała na mecie biegaczka z Pruszcza.
W klasyfikacji kobiet pani Iwona wyprzedziła o ponad minutę Natalię Ruchlewicz (20:08) i o ponad dwie Martę Szumacher (21:26).
W „Gdańsk na piątkę” triumfowali więc biegacze, którym pomogły doświadczenia zebrane na królewskim dystansie podczas poprzedniej edycji imprezy.
– Maraton biegłem w zeszłym roku, skończyłem z wynikiem 2:47. Powiedziałem sobie, że na ten dystans jestem jeszcze trochę za młody, mam dopiero 22 lata. Stwierdziłem, że jeszcze się trochę pościgam, pokażę, na co mnie stać i w jakiej jestem formie. W maratonie na pewno jeszcze tu kiedyś pobiegnę, kiedy będę trochę starszy – podkreśla Patryk Sowiński.
W ten właśnie sposób Gdańsk Maraton i towarzyszące mu imprezy zyskują nowych zwolenników. Biegacze odpowiada atmosfera zawodów, więc chętnie tu wracają, dodatkowo zachęcając do startu swoich bliskich, przyjaciół i członków rodziny.
– Organizacja jest na wysokim poziomie, bardzo podoba mi się meta. Fajnie, że to jest właśnie w tym miejscu, że biegnie się przez stadion, że jest ten gdański klimat. To jest dla mnie najważniejsze – kończy Iwona Szabłowska.