Impreza LOTTO Challenge Gdańsk na średnim dystansie, w swoim debiucie w 2021 roku zyskała nie tylko uznanie triathlonowej społeczności, ale otrzymała również zaszczytny tytuł Race of the Year. Nagroda jest wynikiem ankiety wśród zawodników biorących udział w wyścigu oraz głosowania zawodników z całego świata. W tym roku organizatorzy – Energy Events oraz Gdański Ośrodek Sportu – przygotowali dla uczestników dodatkowe zmagania na dystansie olimpijskim.
Popularna „olimpijka” wróciła do Gdańska po dwuletniej przerwie. To dystans wyjątkowo lubiany przez wielu zawodników. Dlatego też organizatorzy postanowili włączyć ten dystans do programu zawodów, pomiędzy sprintem a „połówką”.
Zmagania z dobrych warunkach pogodowych wygrał Piotr Łazaronek ze Starej Sikorskiej Huty. Był bezkonkurencyjny na pływaniu oraz w jeździe rowerem. Dzięki temu wypracował sporą przewagę nad rywalami, więc nawet słabsza dyspozycja biegowa nie przeszkodziła mu cieszyć się ze zwycięstwa w gdańskich zawodach. Ukończył je z czasem 2:06,43.
Jestem zadowolony z całego swojego startu, oprócz biegu. Rower dziś „sprułem” na maksa, nie oszczędzałem się, nie wiem, ile tam watów wykręciłem, muszę to sprawdzić. W każdym razie mimo że czułem, że mięśnie są świeże, podczas biegu nie mogłem się odbić poniżej 4:10-4:15, pierwszą piątkę zrobiłem na tętno 165 , drugą na 170 i to wystarczyło, fajnie że zbudowałem przewagę, dzięki czemu nie musiałem się mocno dożynać na końcówce. Do kwietnia byłem w fajnej dyspozycji, ale miałem też problemy z plecami i na 6 tygodni musiałem wyłączyć bieganie, na pewno to się odbiło. Ale w dalszej części sezonu takie starty na pewno spowodują, że organizm się pobudzi. Fajnie, że mięsnie i Achilles dały radę, jest okej. Jestem zadowolony. Warunki w wodzie dziś idealne, dopiero na drugiej bojce można było odczuć fale, ale to jedynie kwestia ustawienia oddechu i można było płynąć dalej. Na rowerze nie wiało, może jedynie w kierunku Gdańska trochę to odczuwałem, ale z powrotem było już bardzo spokojnie i można było zamknąć korby, przy prędkości 50 km/h fajnie się jechało – opowiadał na mecie tryumfator na dystansie 1500 m pływania, 40 km jazdy rowerem oraz 10 km biegu.
Drugie miejsce zajął Dawid Jankowski z Gdańska z czasem 2:09.05. Trzecie miejsce wywalczył Marek Janisz z Gródka nad Dunajcem, a jego wynik to 2:09,10.
W kategorii kobiet świetnie poradziła sobie Maja Bużycka. Popłynęła znakomicie, zajmując po tej konkurencji piąte miejsce w „generalce”, miała najlepszy rower i dołożyła do tego znakomity bieg, na którym jej przewaga nad następną zawodniczką wzrosła o kolejnych kilka minut. Zawodniczka z Mławy niezagrożona minęła linię mety na molo w Brzeźnie z czasem 2:16.45. Druga na mecie Ola Korulczyk z Bałtowa straciła do zwyciężczyni ponad 6 minut, meldując się z wynikiem 2:22.49. Trzecie miejsce wywalczyła Aleksandra Sypniewska-Lewandowska. Zawodniczka z Gdyni wygrała „olimpijkę” w Gdańsku w 2019. Dziś musiała uznać wyższość rywalek, a jej wynik to 2:24.07.
To był mój debiut na Challenge Gdańsk. Zawody bardzo mi się podobały, super zorganizowane, wszystko wydaje mi się dopięte na ostatni guzik. Pomogli też kibice, którzy dopingowali na trasie i to pomogło. Pływanie wyszło naprawdę w porządku, najbardziej się go obawiałam, a wyszło fajnie. Dalszą część wyścigu starałam się po prostu kontrolować. Pewnie na biegu była jeszcze rezerwa, ale dziś tyle wystarczyło. Na trasie widziałam Olę Korolczyk, z którą rywalizowałam w Malborku i dziś obawiałam się, że na biegu może mnie dogonić, ale na szczęście nie dała rady – powiedziała na mecie Maja Bużycka.