1 lipca rozpoczyna się sezon letni na Kąpieliskach Morskich w Gdańsku. Kilkudziesięciu ratowników przez całe wakacje będzie strzegło bezpieczeństwa, zdrowia i życia dziesiątek, a nawet setek tysięcy turystów, zażywających wypoczynku i kąpieli na gdańskich plażach. O zaletach i trudnych stronach tego niezwykle odpowiedzialnego zajęcia opowiedzą Kamil i Szymon, ratownicy, których tego lata będzie można spotkań na jednym z dziewięciu Kąpielisk Morskich w Gdańsku. 

Przede wszystkim ratownikiem nie zostaje się z dnia na dzień. Zanim kandydat trafi na jedno z gdańskich Kąpielisk, przechodzi długoletnie szkolenia na kursach takich, jak na przykład Letnia Szkoła Ratownictwa, Aktywuj się w ratownictwie, czy inne inicjatywy Gdańskiego Ośrodka Sportu. Na Kąpieliskach w czasie sezonu zawsze można spotkać zarówno doświadczonych ratowników, dysponujących zarówno wiedzą teoretyczną jak i praktyczną, oraz młodszych ratowników, którzy po latach nauki w końcu mają szansę sprawdzić swoje umiejętności w praktyce.

Kamil Radzikowski: jestem starszym ratownikiem na Kąpielisku w Brzeźnie. Z ratownictwem związany jestem już 9 lat, moje szkolenie zaczęło się od młodszego ratownika przez ratownika wodnego, aż po instruktora ratownictwa. Poza sezonem pracuję w aquaparkach i na pływalniach, a w sezonie na kąpieliskach w Gdańsku.

Szymon Adamski: ratownikiem jestem od siedmiu lat, wcześniej byłem młodszym ratownikiem, posiadam też kursy sternika motorowodnego oraz holownika. Ratownictwem zainteresowałem się, kiedy zacząłem uczyć się pływać i jakoś tak już poszło. Starsi ratownicy, którzy już tu pracują któryś sezon pomagają się zaaklimatyzować nowym i młodszym ratownikom, którzy dopiero zrobili uprawnienia lub pracowali wcześniej gdzieś indziej. Pomagają wdrożyć wszystkich w tutejszy system pracy i myślę, że jest to jest bardzo fajne.

Gdy na początku lipca pełną parą rusza praca na wszystkich Kąpieliskach Morskich w Gdańsku, ratownicy muszą mieć już przygotowane procedury na wypadek interwencji.

– Przede wszystkim przed otwarciem kąpielisk staramy się robić różne ćwiczenia związane z organizacją pracy, że było wszystko dopracowane, żeby pracować jednym systemem i żeby był maksymalny poziom zintegrowania, a każdy ratownik wiedział, co do niego należy i w jaki sposób działać – mówi Kamil Radzikowski.

– Robimy przeszkolenie z akcji, na pewno będziemy sobie robić takie akcje szkoleniowe na wypadek, gdyby się ktoś topił, żeby każdy ratownik sobie to przećwiczył i był praktycznie obeznany z tematem – dodaje Szymon Adamski.

Jak wygląda dzień pracy ratownika?

– Przede wszystkim zaczynamy od przygotowywania stanowiska pracy, czyli wszystkie bojki, koła ratunkowe, „węgorze”, czy łódki. Gdy wybije godzina, o której zaczynamy pracę, wywieszamy flagę. Jeśli jest to flaga biała, oznajmiamy plażowiczom, że kąpielisko jest już otwarte i zaczynamy obserwować. Jeśli jest flaga czerwona, na przykład z powodu sinic, zwracamy uwagę, żeby to nie wchodzić do wody, ostrzegamy ich i wyciągamy z wody. Przeważnie się nie słuchają, bo chcą wejść do tej wody, mimo zagrożeń – opowiada Szymon. – Pierwszą, główną, najważniejszą zasadą, którą każdy ratownik musi sobie wpoić, jest to, żeby nigdy nie odwracać się plecami do wody – podkreśla.

Co jest najtrudniejsze w pracy ratownika? Wbrew pozorom wcale nie akcje ratownicze, których wcale nie jest tak wiele. Najcięższe jest utrzymanie stałego poziomu koncentracji i gotowości, żeby w każdym momencie do takiej akcji przystąpić.

– Najtrudniejsza jest monotonia. Przez cały dzień czy nawet tydzień potrafi się nic nie dziać, a trzeba być cały czas przygotowanym, bo nagle w pewnym momencie się okazuje, że mamy akcję, że trzeba interweniować, ważna jest każda sekunda. Łatwo jest popaść w taką monotonię, trzeba umieć zachować tę koncentrację – zauważa Kamil.

W zachowaniu koncentracji nie pomaga też lejący się z nieba żar, ani zmieniające się warunki atmosferyczne. Ratownik ubrany w bluzę przy 40-stopniowym upale to standardowy obrazek. Nie każdy rozumie, czym jest to spowodowane.

– Z pewnością z początku dnia jest nam ciepło, ale później przeważnie każdy ratownik się ubiera, bo pod koniec dnia słońce i wiatr dają w kość. Na pewno trzeba przygotować sobie dużo wody na stanowisko plus wszystkie potrzebne ciuchy. Nawet jeśli nie każdego dnia wszystkie się przydadzą, to warto mieć ze sobą cały komplet, bo przez cały sezon na pewno przydadzą się wszystkie, przy różnej pogodzie – zwraca uwagę Szymon.

Obserwowanie kąpiących się plażowiczów oraz interwencje to nie jedyne czynności, które każdego dnia wykonuje ratownik.

– Akcji typowo ratowniczych zdarza się bardzo mało, najwięcej jest akcji typu skaleczenia, plasterki, poszukiwanie dzieci, czy nawet takie drobne rzeczy, jak pożyczenie młotka plażowiczowi, żeby wbił sobie parawan, czy udzielenie informacji – wymienia Kamil.

Co warte podkreślenia, ratownikom zdarza się interweniować także poza terenem kąpielisk strzeżonych, czyli w miejscach niebezpiecznych, w których kąpiel, najczęściej z uzasadnionych względów, nie jest rekomendowana. Wśród najczęstszych przyczyn podejmowania akcji ratunkowych ratownicy wymieniają brawurę plażowiczów oraz spożywanie przez nich alkoholu.

– Satysfakcja jest wtedy, kiedy się kogoś uratuje. Czasem jest tak, że coś się dzieje poza kąpieliskiem strzeżonym, w trudnych warunkach. Ratownik nie ma obowiązku interweniować w takich miejscach, gdy na przykład warunki są niebezpieczne, a kąpielisko jest zamknięte, na przykład z powodu wysokich, dwumetrowych fal. Wówczas to są warunki zagrażające życiu, a ratownik sam decyduje, czy chce ryzykować. Ale satysfakcja wtedy jest ogromna. Są podziękowania, przepraszanie. Dopiero wówczas ludzie dostrzegają, że zachowali się niewłaściwie, to im otwiera oczy – kończy Szymon Adamski.

Spytani, czego należy życzyć ratownikiem przed rozpoczynającym się sezonem Kamil i Szymon zgodnie podkreślają, że spokoju i jak najmniej akcji ratowniczych. Bo to oznacza, że wśród plażowiczów rośnie świadomość, jak odpoczywać w sposób bezpieczny.

aplikacja

Wyszukaj na stronie

Anuluj wyszukiwanie
Translate »