Ile trzeba przygotowywać się do podjęcia wyzwania, jakim jest przebiegnięcie dziesięciu kilometrów podczas Biegu Westerplatte? Co wyróżnia tą imprezę na tle innych? To tylko niektóre z pytań, które zadaliśmy różnym uczestnikom 61. Biegu Westerplatte chwilę po tym, jak przekroczyli linię mety. Oto kilka unikalnych, biegowych historii, które tak lubicie czytać!

Grażyna Przysiężna, kategoria K60: Żeby przebiec ten dystans z przyjemnością i „nie umrzeć”, warto tak z trzy razy w tygodniu trenować, plus jakaś siłownia. Dziś jest dość ciepło, na pewno lżej się biegnie, kiedy jest trochę chłodniej. Ale nie jest źle. W biegu Westerplatte startuję co roku, jestem z Gdańska, więc uważam, że należy (śmiech). Każdego roku oprócz na Westerplatte staram się przebiec jeszcze jakiś maraton, półmaraton plus jeszcze 2-3 krótsze biegi.

Piotr Barski, kategoria M40:  Jeśli ktoś chciałby do sprawy podejść bardziej profesjonalnie niż ja, to powinien się przygotować, zastosować jakiś plan treningowy. Ja zacząłem się przygotowywać z dwa miesiące temu, zaczynałem od 2-3 kilometrów i powoli zwiększałem dystans, aż do 10. Ale też wcześniej biegałem, tylko miałem przerwę spowodowaną kontuzją kolana. To był mój pierwszy Bieg Westerplatte, wrażenia bardzo dobre, tylko trochę za ciepło (śmiech). Miejsce startu oraz duża frekwencja sprawiają, że to fajna impreza. Na bieg przyleciałem specjalnie z Anglii, kolega mnie namówił, powiedział, żebym się zarejestrował, a on zorganizuje przelot, także dziś wracam.

Marcelina Zawojek-Snieżo, kategoria K30: Chyba nie jestem najlepszym przykładem, bo zaczynałam swoją przygodę z bieganiem w styczniu tego roku, a już w marcu uderzałam na półmaraton. Ciężko mi zatem powiedzieć, jak to powinno właściwie wyglądać, ale mi się trochę to ciągle jeszcze odbija czkawką, to przetrenowanie z okresu 9 miesięcy, więc takiego trybu nie polecam (śmiech). Wydaje mi się, że lepiej dokładać sobie stopniowo: kilometr, piąteczka, dyszka, żeby oszczędzić sobie przetrenowania czy kontuzji. Nie należy też zapominać, że nie jesteśmy zawodowcami. Z drugiej strony w tej chwili to 10 kilometrów to dla mnie taki przyjemny, wręcz relaksacyjny  dystans, nawet jeśli dziś trochę słoneczko przygrzało i chwilami było ciężko. A ponieważ za tydzień startuję w półmaratonie, dziś pobiegłam można powiedzieć treningowo. To był mój pierwszy Bieg Westerplatte i wrażenia są naprawdę super. W tym roku zdążyłam uderzyć już na kilka półmaratonów: Warszawa, Wrocław, Poznań, Białystok, ale one nie mają aż takiej duszy, tutaj ona naprawdę była. Fajnie, że zaczynamy na Westerplatte, kończymy pod ECS, że to miejsce jest inne, ta podróż autobusem na start to dodatkowa wycieczka, dodatkowa atrakcja. No i mnóstwo ludzi, których się tu spotyka.

Stanisław Kukliński, kategoria M60: Trzeba trenować cały czas i nie odpuszczać, bo wtedy to nic nie daje. Ja biegam systematycznie od 5 lat, poprawiam co mam do poprawienia, biegam i na 5, i na 10, i na 15 kilometrów. Na Biegu Westerplatte jestem po raz drugi, spodobało mi się i za rok na pewno też będę. Miejsce, atmosfera, dużo ludzi, to wszystko sprawia, że się fajnie biega. Spotyka się znajomych z innych biegów, jest więc z kim miło spędzić czas. Dziś było ciepło, cieplej niż w zeszłym roku, a jeśli chodzi o mój wynik, to poprawiłem go o 5 minut w porównaniu do poprzedniej edycji, także jestem zadowolony.

Marta Yavorska, kategoria K50: Trenować trzeba w zależności od wieku – czym osoba starsza, tym więcej (śmiech). Trzeba się przygotować, wiadomo, ale wydaje mi się, że w okolicach 2-3 miesięcy można spokojnie startować. Startuję w różnych zawodach, przebiegłam Gdańsk Maraton, półmaraton, a na dzień dzisiejszy to i dziesięć kilometrów tutaj jest wyzwaniem (śmiech). Po raz trzeci startowałam w Biegu Westerplatte. Bardzo miła atmosfera, ważny jest też ten historyczny wątek Westerplatte, a także piękne ulice Gdańska.

Janusz Michał Mateja, kategoria M60: Trzeba być aktywnym i trochę się ruszać, nie ma się co oszukiwać, że można pokonać ten dystans zaraz po wstaniu z kanapy. Najważniejsze, żeby przesunąć swoje zmęczenie na „za metą” (śmiech). Żeby ostatnie kilometry pokonywać w komforcie. Trzeba się przygotowywać, biegać, korzystać z planów treningowych, a jest tego bardzo dużo w internecie, kapitalny program był chociażby na stronie organizatora biegu. W Biegu Westerplatte biorę udział już kolejny raz, teraz zresztą moją specjalnością jest triathlon. Kiedyś po przebiegnięciu chyba z 10 maratonów stwierdziłem, że trzeba coś zmienić, urozmaicić. Ale częścią triathlonu też jest przecież konkurencja biegowa, tak że nie odpuszczam i kiedy jest okazja, wraz z żoną startujemy w różnych imprezach i w ten sposób się bawimy.

Ewa Ostojska, kategoria K40: Biegam od 9 lat, trzy razy w tygodniu, chociaż akurat tutaj startuję po miesiącu przerwy, tak że chyba nie jestem odpowiednią osobą, żeby się wypowiadać (śmiech). Nie ma siedzenia w domu! Chociaż ostatnio, przez te upały nie biegałam, nie chciało mi się…Dzisiaj się biegło bardzo fajnie, mimo że trochę za ciepło, ale to taki fajny bieg jest, fajna trasa. Wyróżnia go historyczne miejsce, biegnę dopiero drugi raz, a szkoda, bo zawsze mi termin z innymi biegami kolidował. Ale będę tu teraz wracać co roku, bo mi się tu bardzo podoba.

Adam Miszewski, kategoria M60: Trzeba być sprawną osobą, trzeba mieć zdrowe serce i trochę kondycji, to tak naprawdę wystarczą dwa-trzy tygodnie, po trzy treningi. Jak się ma więcej tuszy, to trochę więcej przygotowań (śmiech). Powróciłem do biegania po trzech latach, biegałem przez 11 lat, wtedy przed „dychą” przygotowywałem się trzy tygodnie. Zdaje się, że to mój czwarty Bieg Westerplatte. Przez to historyczne miejsce mamy taki trochę bardziej patriotyczny klimat, dodatkowo ten miły, polski hymn przed startem. Poza tym, jak na każdym biegu, spotyka się sporo znajomych. Tak to jest, jak już się wejdzie w to środowisko, biegacze są bardzo życzliwymi osobami. Bardziej niż rywalizacja liczy się przyjaźń, mogę to potwierdzić po tych wszystkich latach.

aplikacja

Wyszukaj na stronie

Anuluj wyszukiwanie
Translate »